Kiedyś zwróciłem uwagę sąsiadce, która notorycznie głośno słuchała muzyki, nie dało się po prostu normalnie funkcjonować w domu. Usłyszałem od niej właśnie, że "ona jest u siebie i może robić co chce, a jak się nie podoba to mam się do domku wyprowadzić" - kwestia jest taka, że to ona powinna się do domku wyprowadzić i tam może robić co chce. Mieszkamy w blokach, we wspólnocie, tu nie można robić tego co się chce, jeśli przeszkadza się innym. Tu się mieszka wspólnie i trzeba się nawzajem szanować. W tym wypadku jej muzyka była również w moim mieszkaniu, a nie tylko u niej. Ja nie chcę słuchać jej muzyki. Nie rozumiem tego, dlaczego ktoś sobie nie może słuchawek założyć jak chce głośno słuchać muzyki.
Ja rozumiem hałasowanie dzieci, odgłosy typu przesuwanie krzeseł, stukanie sztućców, itp, to są normalne odgłosy, których się nie uniknie i to mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi to, że ktoś wie, że wpływa na czyjąś wolność, mógłby tego uniknąć a jednak to robi, bo ma wszystkich w du.pie. Tak więc Pani @pamelo, to że Pani wychodzi w bieliźnie po ogródku to nie ogranicza niczyjej wolności

, ale głośna muzyka już tak.
Przytoczę też przy okazji art. 51 kodeksu karnego § 1 w brzmieniu: "Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny". I tu nie chodzi tylko o ciszę nocną, mamy prawo do spokoju cały czas.
"Wolność człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka." - Alexis de Tocqueville